wtorek, 27 maja 2008

Moja pierwsza daleka podróż, czyli długi weekend w Krościenku












Wyjechaliśmy wcześnie rano. Ledwo co pomieściliśmy się w samochodzie ale chyba ani mama, ani tata nie spodziewali się, że ja choć jestem taka mała, potrzebuję tyle rzeczy. Same moje ciuszki zajęły prawie całą dużą walizkę! Jechaliśmy trzy godziny. Pewnie jesteście ciekawi jak zniosłam tak długą podróż? No cóż, nawet dobrze i jak się okazało urosłam już na tyle, że siedzenie w moim foteliku zrobiło się całkiem wygodne.
W trakcie tych czterech dni poznałam resztę mojej rodzinki: prababcię i pradziadka, drugiego dziadka i pozostałe ciocie (oj sporo ja ich mam!). Tym sposobem bez przerwy byłam u kogoś na rękach co też bardzo mi odpowiadało. Oj aż żal bylo wracać.

czwartek, 15 maja 2008

Skończyłam miesiąc

Nie chcę zanudzać Was szczegółami dlatego krótko opowiem o najważniejszych rzeczach, które miały miejsce w pierwszym miesiącu mojego życia.

Już następnego dnia po wyjściu ze szpitala (22 kwietnia) musiałam iść do lekarza bo znów zaczęłam robić się żółta – chyba to jednodniowe naświetlanie mnie w szpitalu było stanowczo za krótko. I tak chodziliśmy i chodzimy do lekarza nawet dwa razy w tygodniu. Za każdym razem ważą mnie aby sprawdzić czy ładnie przybieram, a musze się pochwalić, że tłuszczyku mi przybyło, no ale w końcu ważę już ponad 3200g czyli od wyjscia ze szpitala przytyłam caly kilogram! Na szczęście żółtaczkę mam już za sobą i nie będą mnie już kłuć aby sprawdzić poziom bilirubiny w mojej krwi. Ja to nawet jakoś dzielnie znosiłam ale mama za każdym razem prawie płakała.

Muszę wspomnieć tutaj o kolejnych gościach, którzy mnie odwiedzili. Poznałam moje ciocie, wujków, kuzynkę Julkę, która od razu chciała się ze mną bawić oraz naszych sąsiadów zza ściany. Wszystkich staram się jakoś przywitać ale czasami potrzeba snu jest ode mnie silniejsza.

Na pierwszym prawdziwym spacerze (nie licząc wypadów do przychodni) byłam w dniu, w którym skończyłam dwa tygodnie (29 kwietnia). Tata dzielnie pchał wózek bo mama jeszcze nie odzyskała pełni sił po porodzie i zrobiła sobie tylko ze mną zdjęcia.

Bardzo lubię jeść, co widać na niektórych załączonych zdjęciach gdzie wszyscy mnie karmią. Niestety od tygodnia jem już tylko z piersi mamy bo pani doktor stwierdziła, że jestem już na tyle silna, że mogę się trochę potrudzić. Oczywiście na początku trochę się buntowałam bo wiadomo, że z butelki jeść jest o wiele łatwiej ale w końcu doszłam do wniosku, że nie będę smucić mamy zwłaszcza, że to odciąganie pokarmu było dla niej bardzo uciążliwe. Muszę też przyznać, że sama mam w tym wiele przyjemności, bo tak mocno przytulona słyszę bicie jej serca, które bardzo mnie uspokaja.
Natomiast moje codzienne kąpiele to zajęcie dla taty. Ma większe ręce, które pewnie mnie podtrzymują co sprawia ze czuję się naprawdę bezpieczna. Tata także obcina mi pazurki i czasem przewija ale niezbyt często dlatego jak już to robi to ja funduję mu kupy nawet do trzech czystych pampersów, a to wszystko po to, żeby przedłużyć czas jaki mi poświęca bo wiadomo, że musi chodzić do pracy.

środa, 7 maja 2008

7 maja





A to moja następna ciocia

niedziela, 27 kwietnia 2008

sobota, 26 kwietnia 2008